Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śmiał się pan Szyszkowski — ot pewność... to rzecz inna.
— Zdaje mi się, że słowo honoru takiego człowieka wystarcza — zawołał pośrednik.
— Hm... tak... zapewne...
— Co ty, panie Ziębowski, wygadujesz?... Ty mnie znasz mniej, aniżeli pani... A słowo honoru w interesach, to puste słowo; ja rozpowiem inaczej.
Wszyscy zwrócili oczy na niego.
— Ot, po zapłaceniu hypoteki zostaje pani z Popielówki szesnaście tysięcy pięćset... Czy nie tak?
— I połowa dochodów tegorocznych...
— Ja wiem... Tak trzeba mi złożyć w pewne ręce kaucyę, że ja kupuję za umówioną cenę i zapłacę sprawiedliwie. Co?