Przejdź do zawartości

Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech pana nie obraża moja ostrożność, ale to cały posag moich córek.
— Ot, gadanie! Posag panny Zofii to jej piękność i edukacya: czy kto spyta o posag, widząc taką pannę?
Uśmiechnęła się matka, zarumieniła panna Zofia.
— To dla pani ta sumka i dla drugiej córki, młodszej; panna Zofia nie dba o takie rzeczy.
— Pan dobrodziej mówi bardzo słusznie — wmieszał się pośrednik.
— Panie Ziębowski, to nie twoja rzecz — przerwał mu dumnie — cały interes w tem, że ja tu nieznajomy...
— Możeby u rejenta... albo księdza... — dorzuciła pani Bielska.