Strona:Artur Gruszecki - Mały bohater.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odstąpili nabok łucznicy, a Siuksowie patrzyli w twarz Chytrego Węża, oczekując rozkazu. Ale ten milczał, spoglądając groźnie na swych wojowników.
Komanczowie prowadzili swego więźnia do wigwamu, gdzie byli ich przyjaciele. Chyży Jeleń otworzył drzwi nogą i zawołał:
— Wychodźcie!
— Mój synu! — odezwał się z głębi głos radosny.
— Chyży Jeleń — krzyknął Złoty Sokół zdziwiony.
Obaj wyszli z wigwamu z rękami skrępowanemi.
— Rozetnij sznury! — rozkazał strażnikowi Chyży Jeleń.
Ten wahał się, a nawet zamierzył się tomahawkiem na Złotego Sokoła; widząc to, zwycięzcy dotknęli boku Chytrego Węża nożem, a przerażony wódz zawołał:
— Zrób to, co każe Chyży Jeleń.
Następnie przeszli do innych wigwamów, w których leżeli skrępowani Komanczowie, i wkrótce wszyscy więźniowie pozbyli się swych pęt i otoczyli kołem wodza Siuksów.
Przeszło trzystu wojowników stało bezradnie; wszak zgnietliby w jednej chwili tę garstkę, ale strach im było pozbawić życia swego wodza Chytrego Węża. Wiedzieli, że ktokolwiek przyczyniłby się do śmierci swego wodza, ten nigdy już nie zaznałby rozkoszy wiecznych łowów na tamtym świecie, a tu każdy Indjanin, każda kobieta, dziecko nawet mogłoby zabić bezkarnie takiego odstępcę.
Więc dumnie, z podniesioną głową, z uśmie-

25