Strona:Artur Gruszecki - Mały bohater.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Siuksów, Czerwony Blask byłby wolny, a Złoty Sokół nie dostałby się do niewoli.
Umilkł i zamyślił się głęboko.
— Gdyby Chyży Jeleń był pewny — wyszeptał po chwili — że więźniowie nie będą zamęczeni dziś lub jutro, poszedłby do srogiej Burzy i z nim razem zniszczyłby to gniazdo ropuch. Ale zanim Chyży Jeleń powróci, dusze dzielnych wojowników mogą być już na wiecznych łowach u Wielkiego Ducha. Chyży Jeleń musi sam pokusić się o wyswobodzenie więźniów.
I zaczął układać plan uwolnienia ojca i Złotego Sokoła. Myślał długo, wzdychał, ale nie mógł znaleźć sposobu, więc wstał i szedł dalej w gęstwinę leśną. Wreszcie poczuł głód i zaczął szukać jakichkolwiek owoców leśnych. Narazie jednak nic nie spostrzegł i poszedł dalej.
Na skraju małej dolinki w głębokim parowie dostrzegł krzaki brusznicy[1], okryte dojrzałemi owocami. Zbiegł wdół i zaczął smacznie zajadać, lecz skromną tę ucztę przerwał mu dziwny jęk. Zaczął nasłuchiwać. Jęk znów się powtórzył, słabszy wprawdzie, ale dość wyraźny. Napróżno Chyży Jeleń, przylgnąwszy do ziemi, rozglądał się wkoło, nie dojrzał nic nigdzie. Uspokojony wzniósł w górę oczy i ujrzał na samym szczycie wystającej skały Indjanina, wiszącego głową nadół. Poczekawszy chwilę, Chyży Jeleń pobiegł w górę, aby zbadać bliżej ten niepokojący go widok.

Wdrapawszy się z trudem na skałę prawie prostopadłą, ujrzał dziwny obraz przed sobą. Oto nogi jakiegoś Indjanina zaplątały się w korzenie drzewa, a on, uczepiony nogami, wisiał głową

  1. Brusznica — gatunek borówki.
15