Strona:Artur Gruszecki - Mały bohater.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natychmiast zwołano starszych na naradę przy ognisku i uchwalono wysłać wojowników, znajdujących się w osadzie, przeciw Siuksom. Gdy się obliczono, pokazało się, iż jest w osadzie sześćdziesięciu wojowników, z tych dziesięciu musiano zostawić przy wigwamach na wypadek jakiego niebezpieczeństwa, a pięćdziesięciu oddano pod dowództwo dwóch myśliwych: czerwonego i białego. Ruszono skoro świt ku osadzie Siuksów, a Postrach Niedźwiedzi czuł się wielce dumnym, że jest wodzem, i chociaż słuchał rozumnych rad Złotego Sokoła, nie stosował się do nich, zaufany w swą powagę i władzę.
Napróżno też radził Złoty Sokół Komanczom skryć się w lesie blisko osady Siuksów i tam oczekiwać nocy, pory najstosowniejszej do napadu wobec małych sił Komanczów; ci jednak, pełni zarozumiałości w swą odwagę i dzielność, rzucili się na osadę, skoro się do niej zbliżyli.
Wszczęła się bitwa, w której pięćdziesięciu Komanczów walczyło przeciw dwustu Siuksom.
Złoty Sokół nie brał udziału w bitwie, bokiem, ukrywając się za drzewami i rowami, skradał się do środka osady, pragnąc odnaleźć więzienie swych przyjaciół i przedewszystkiem wrócić im wolność.
Żył on oddawna z Indjanami i znał ich obyczaje, wiedział zatem, że w wigwamach ani w chacie nie znajdują się więźniowie, ale gdzieś na uboczu. Pośpieszył na plac zebrań i ujrzał swych przyjaciół uwiązanych do słupów. Skoczył — i w jednej chwili rozciął sznury, krępujące wodza Komanczów i jego syna.
Ci, pochwyciwszy porzucone wokoło tomahawki, biegli ku swoim; Siuksowie spostrzegli

13