Strona:Artur Gruszecki - Mały bohater.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech Chyży Jeleń przecierpi mękę jak dzielny mąż.
— Nie bój się o Chyżego Jelenia, ojcze, pokaże on Siuksom, że jest prawym Komanczem.
Słowa te usłyszeli Siuksowie i, plując na niego, śmiali się głośno. Inni chcieli wyrwać mu język, ale Chytry Wąż nie pozwolił, bo chciał posłyszeć jęk boleści Chyżego Jelenia, gdy się zaczną prawdziwe męki.
Tymczasem tańczono coraz szybciej, dzikie skoki objawiały zapał, ogłuszające wrzaski oznaczały pieśń triumfu, wreszcie celniejsi wojownicy ustawili się w porządku i zaczęli rzucać do słupów tomahawkami. Ostre topory gwizdały tuż nad głową przywiązanych i z głuchym odgłosem wrzynały się w drzewo. Za każdym rzutem udatnym rozlegał się krzyk triumfalny: „Hugh!“ Chytry Wąż gwizdnął i wnet uszeregowali się młodzi Siuksowie z łukami. Wypuszczali na uwiązanych ostre strzały, które, świszcząc, grzęzły w słupie.
— Czy widzisz ty, wodzu niedołęgów i rabusiów, jak strzela nasza młodzież? — zapytał Chytry Wąż.
— Siuksowie są tchórze! — odpowiedział z pogardą Czerwony Blask.
Ale zgromadzeni wojownicy byli uradowani zręcznością swej młodzieży i na ich cześć krzyknęli kilkakrotnie „hugh!“
Przywiązani do słupów, mimo że śmierć czyhała już na nich, nie zmrużyli oczu, nie drgnęli nawet, a w duszy obaj pragnęli, by którakolwiek strzała, zmyliwszy drogę, trafiła ich, a tem samem uwolniła od przeczuwanych, okrutnych mąk. Ale śmierć nigdy nie przychodzi na zawo-

11