Strona:Artur Gruszecki - Mały bohater.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

manczów i jego syn. Musimy ich dostać żywcem, aby zginęli na palu męczeńskim!
Rozkaz wodza przyjęli Siuksowie radosnym okrzykiem: „hugh!“ i zaczęli otaczać Komanczów. Czerwony Blask skoczył wraz z synem ku wystającej skale i, oparłszy się o nią plecami, obydwaj bronili się zajadle. Każdy z Siuksów, który się zbliżył, otrzymywał cios tomahawkiem lub kordelasem. Patrząc na tę walkę, wódz Siuksów krzyknął:
— Niech wódz Komanczów podda się odważnym Siuksom!
— Chytry Wąż niegodzien, by mu Czerwony Blask odpowiadał, jednak wódz Komanczów powie kilka słów: gdyby Czerwony Blask należał do Siuksów, musiałby słuchać Chytrego Węża, ale on jest wodzem Komanczów i kto chce się zapoznać z naszemi tomahawkami, niech po nie przyjdzie!
Siuksowie nacierali coraz goręcej, ale bezskutecznie. Już chcieli zabić strzałami broniących się, gdy ich wódz krzyknął:
— Podli Komanczowie muszą zginąć w mękach na palu! Biada temu, kto ich zastrzeli!
Wydawszy ten rozkaz, wódz wmieszał się między swych wojowników i pomówił z kilkoma na uboczu. Po chwili kilku Siuksów zniknęło w gęstwinie lasu. Gdy pozostali, zachęcani przez wodza, nacierali na Komanczów, a ci, zajęci obroną, nie zważali na boki, nagle poczuli na sobie sznury, któremi ich silnie przykrępowano do skały. Był to podstęp wojenny Chytrego Węża. W ten sposób dostał w swoją moc wodza Komanczów i jego syna.
— Siuksy są tchórze! — zawołał Czerwony

6