Strona:Antychryst.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

flantach dziewicy von Grot, na których skóra podobna była do wyprawianej skóry świńskiej, tak iż dotknięta palcem sprężyście się podnosiła; a także o fałszywych relikwiach ze słoniowej kości, które Piotr kazał umieścić w nowo założonej w Petersburgu kunst-kamerze, jako pamiątkę dawnych przesądów dzisiaj przez niego tępionych.
— Zaiste wiele, wiele w kościele rosyjskim nazmyślano cudów — dodał Fedoska, jak gdyby ze skruchą, a w istocie ze złośliwem zadowoleniem, i wspomniał o ostatnim cudzie fałszywym. W jednej biednej cerkwi petersburskiej zjawił się rzekomo cudowny obraz Bogarodzicy, której z oczu łzy ciekły, zwiastując wielkie klęski, a nawet nieodzowne zburzenie nowej stolicy carskiej. Piotr, powziąwszy o tym cudzie wiadomość, udał się zaraz do owej cerkwi, obejrzał obraz i okazał w nim oszukaństwo. Stało się to niedawno tak, że nie zdążono jeszcze odesłać obrazu do Kunst-kamery i znajdował się tymczasowo w pałacu letnim w niewielkim domku holenderskim, wśród ogrodu w pobliżu galeryi położonym.
Car zapragnął pokazać obraz swym gościom i przynieść go rozkazał.
Skoro posłaniec z nim wrócił, Piotr wstał z poza stołu, stanął na wzniesieniu przed posągiem Wenery i, oparty plecami o marmurowe jej podnóże, trzymając w ręku obraz, począł szczegółowo i starannie tłomaczyć »chytrą mechanikę«. Wszys-