Strona:Antychryst.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A gdzie to one podziewają swe bachory? — odezwał się znów pierwszy.
— A mąż ani wie, gdzie żonka hula — rzekł chłopiec — sam z za krzaka widziałem, jak Wilko Monsow w amory z panią się zadawał...
Wilim Mons był to komerjunkier carowej — »Niemiec podłego rodu« ale zręczny i urodziwy.
I zbliżywszy się pomiędzy sobą, szeptem na ucho udzielali sobie ciekawszych jeszcze ploteczek o tem, jak niedawno w tymże samym ogrodzie carskim przy oczyszczaniu rur fontanny, znaleziono martwe ciało niemowlęcia, zawinięte w serwetę dworską.
Ogród letni posiadał też nieodzowną we wszystkich ogrodach francuskich tak zwaną grotę i niewielką czterokątną budowlę na brzegu rzeczki Fontanki, na zewnątrz dość niezdarną, przypominającą kirchę holenderską, a wewnątrz podobną istotnie do pieczary podwodnej, ozdobioną wielkiemi muszlami, perłową macicą, koralami i stalaktytami, z mnóstwem wodotrysków i strumieni, bijących w marmurowych basenach, z tą nadmierną dla petersburskiej wilgoci obfitością wody, w której Piotr tak się lubował.
I tutaj poważni staruszkowie, senatorzy i dygnitarze rozprawiali też o miłości i o kobietach.
— Za dawnych czasów małżeństwa przykładne były, a teraz cudzołóstwa i wszelkie galanterye rozmnożyły się i przez mężów nawet są chętnie widziane. Patrzą oni ze spokojnem sercem, jako