Strona:Antychryst.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żony ich z innymi się miłują i głupimi zowią nas, że naszą cześć na kobiecej wierności zakładamy. Dali babom wolność; poczekajcie, wszystkim nam niedługo na kark one siądą — marmotał najbardziej zgrzybiały ze staruszków.
Inny, nieco młodszy, zauważył, »że młodym, którym obcy stary obyczaj, miły jest swobodny stosunek z płcią niewieścią«; że »teraz miłosna namiętność, nieznana prawie w grubych obyczajach, poczęła władać sercami czułemi«; że »małżeństwo w jeden dzień zżyna kwiaty, które miłość wydaje przez wiele lat i że zazdrość jest gorączką miłości«.
— Zawsze piękne kobiety lekkiego obyczaju były — mówił jeden ze starych — a u teraźniejszych niewiast biesy pomiędzy żebrami jak u siebie w domu siedzą. Taką już one mają politykę, że krom amorów o niczem wiedzieć nie chcą. Patrząc na nie i dziewki niedorostki myślą tylko o tem, jakby tu kogo rozamorować.
Do groty weszła carowa Katarzyna Aleksiejewna w towarzystwie kamerjunkra Monsa i frejliny Hamilton, dumnej Szkotki z twarzą Dyany.
Jeden ze staruszków, zauważywszy, że carowa przysłuchuje się ich rozmowie, począł się ujmować za damami.
— Prawda to istna, jako płeć niewieścia osobliwych jest przymiotów. Toż i Bóg w ostatnim dniu stworzył żonę Adamowi, iż bez niej świat byłby niedoskonały. Mówią ludzie świadomi, iż