Strona:Antychryst.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doskonałego petit-metra i galantoma, śpiewał damom modną piosenkę o perukarzu Frizonie i dziewczynie ulicznej Dodenie:

La Dodun dit à Frison:
Coiffez moi avec adresse.
Je pretends avec raison
Inspirer de la tendresse.
Tignonnez, tignonnez, bichonnez moi!

Zadeklamował i wiersze rosyjskie o urokach życia paryskiego

O cudne miejsce, miły brzeg sekwański
Gdzie nie zobaczysz maniery wieśniackiej,
Bo każdy tam ma piękne obyczaje,
Bogów i bogiń miastem się wydaje.
Ja o nim nigdy zapomnieć nie mogę,
Póki na ziemi mą odbywam drogę.

Starzy moskiewscy bojarowie, nieprzyjaciele nowych obyczajów, siedzieli opodal, grzejąc się przy piecu i wiedli rozmowę pełną wspomnień i przymówek.
— Jakże podoba się wam, Mości panie, żywot petersburski?
— Niech licho porwie ten wasz żywot! Same franty, niemieckie kuranty, od tutejszych wielkich komplementów i zamorskich prysiudów aż w oczach się mąci.