Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tacą, co miało oznaczać golarza i fryzjera; prawie zupełnie okrągłe czółna policji, mające za oznakę trzy czerwone latarnie na małym maszcie, umieszczonym na dziobie; długie i szerokie łodzie rybaków, z siedzącemi na pokładzie sennemi ptakami.
Policjant objaśnił Maleckiemu:
— Te czarne ptaki — to kormorany! Mieszkańcy rzeki tresują je od dzieciństwa, wprawiając do połowu ryb. Kormoran na sygnał właściciela rzuca się do wody i ściga ryby. Gdy schwyta zdobycz, przynosi ją rybakowi. Ptak nie może połknąć ryby, gdyż ma założone na szyję dość ciasne kółko mosiężne. Dobrze zgrane stado kormoranów daje właścicielowi znaczny dochód.
Wszystkie drobne stateczki, uwiązane do palów, wbitych w dno, lub stojące na kotwicach, były rozmieszczone w ten sposób, że stanowiły ulice i węższe od nich zaułki. Temi ulicami sunęły z głośnym pluskiem wioseł i gwarem ludzkim małe czółenka, stanowiące niby tłum przechodniów, lub szeregi powozów na bardzo ożywionych ulicach wielkich miast europejskich lub amerykańskich.
Policjant z trudem lawirował w tym potoku łódek i czółenek.
Malecki mógł swobodnie obserwować obrazki z życia tego dziwnego miasta, oświetlonego miljonami papierowych, różnokolorowych latarek. Praca