Strona:Antoni Ossendowski - Po szerokim świecie.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miejscowościach, które wydawały mi się być bardziej interesujące, pozostawać przez dłuższy czas i swobodnie oddawać się obserwacji. Nadzwyczaj gościnne i serdeczne przyjęcie i pomoc, których doznałem od władz francuskich, znacznie ułatwiły mi to zadanie.
Pozwalam więc sobie odrazu na wstępie wyrazić moją serdeczną wdzięczność p.p. Marszałkowi Lyantey, senatorowi Stegg, ministrowi Urbain Blanc, generałom de Chambrun i Calmel p. p. Pariel, Halmagrand, Le-Glay, Witasse, pułk. Hanotte i całemu szeregowi osób urzędowych.
Zupełna szczerość i otwartość władz francuskich wobec, chociaż obywatela historycznego sojusznika Francji — narodu polskiego, lecz bądź co bądź — cudzoziemca mogły zaiste zadziwić; zadziwiło to też i mnie, lecz bardzo prędko zrozumiałem przyczynę tej otwartości. Jest ona bardzo prosta. Francuzi nie mają nic do ukrywania w swej kolonizacyjnej polityce na północy Afryki. Mogli bez ograniczeń pokazać swoją Afrykę mnie — prywatnej osobie, pisarzowi i Polakowi, lecz z taką samą szczerością mogą, z pewnością, uczynić to i, naprzykład, dla generałów Hindenburga lub Lüdendorfa.
Muszę jednak zaznaczyć, co mnie interesowało w Afryce Północnej.
Jak czytelnikom moim wiadomo, napisałem książkę z opisem swej podróży przez Centralną Azję pod tytułem „Bêtes, Hommes et Dieux“. W tej książce podałem szereg obserwacyj, dotyczących psychologji ludów Azji Centralnej. Te obserwacje przyprowadziły mnie do wniosku, że jedynym cementem,