Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

duże składy węgla i magazyny żywności i narzędzi, w oddaleniu zaś kurzyły się szeregi pieców, wzniesionych przez moich techników. Knieja mandżurska, ten ciemny gąszcz z drzew i krzaków, przeplatanych dzikiem winem, chmielem i innemi pnącemi się roślinami, zdawało się, ulękła się najścia ludzi i pierzchła, obnażając gołą, żółtą ziemię. Las był wyrąbany dokoła, i zrozumiałem wtedy, że miałem rację nalegać na zbudowanie kolei. Widziałem teraz wyraźnie, że za jakiś miesiąc lub dwa będę zmuszony dowozić drzewo do pieców z dalszych części lasu. Składy były przeładowane węglem, węgiel leżał w stosach, przykryty przed deszczem kawałami zdartej z drzew kory.
Już mogłem wywozić węgiel, lecz trzeba było czekać na ukończenie kolei.
Wieczorem Samsonow zaprosił mnie na herbatę do swego mieszkania. Na małej werandzie, udekorowanej chmielem, spotkała nas młodziutka kobieta. Była to żona Samsonowa — pani Wiera. Stanowiła rażący kontrast z mężem. Samsonow miał bladą, melancholijną twarz i smutne, rozmarzone oczy, ze spadającemi na nie miękkiemi, wijącemi się kosmykami włosów, żona zaś jego była uosobieniem bujnego zdrowia, temperamentu i wesołości, która tryskała z ciemnego rumieńca twarzy, z czarnych pałających oczu i pełnych, zmysłowych ust.
Oprowadzili mnie po swojem mieszkanku. Składało się z małego przedpokoju i dwóch izb. Gliniane ściany, pułap i podłoga mogłyby wywrzeć przykre i smutne wrażenie, lecz na to zaradziła ręka kobieca, wszędzie, przy chęci, umiejąca założyć gniazdo, czy to w chińskiej fan-tze, czy w przedziale wagonu, czy w kajucie okrętu, czy nawet w celi więzienia. Podłoga była nakryta białą matą ze słomy, takież maty, upiększone sztucznemi kwiatami,