Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nadziei, biedactwo! Wasz Riedka nienawidzi mnie i chce mi dać do zrozumienia, że źle z nią postąpiłem. On ma poniekąd słuszność, ale ja to sądzę z innego punktu widzenia i zupełnie nie żałuję tego co się stało. Trzeba kochać, my wszyscy powinniśmy kochać, nieprawdaż? bez miłości nie byłoby życia; ten kto się boi miłości i unika jej, nie jest wolnym.
Pomału przeszedł na inne tematy, zaczął mówić o nauce, o swojej dyssertacyi, która się podobała w Petersburgu; mówił z uniesieniem i nie pamiętał już ani o mojej siostrze, ani o swym bólu, ani o mnie. Życie pociągało go. Ta marzy o Ameryce i o pierścieniu z napisem, a ten — o stopniu doktora i o karyerze i tylko moja siostra i ja zostaliśmy po staremu.
Pożegnawszy się z doktorem, podszedłem do latarni i znów przeczytałem swój list. I żywo stanęła mi w pamięci chwila, gdy na wiosnę, wczesnym rankiem, przyszła do mnie do młyna i ubrała się w krótki watowany kaftan, chcąc wyglądać, jak prosta baba. A kiedy innym razem — było to też rano — wyciągaliśmy z wody więcierz, wtedy spadły na nas z listków wierzbiny ogromne krople dżdżu i śmieliśmy się...
W naszym domu na Wielkiej Dworjańskiej było ciemno. Przeszedłem przez płot i tak jak dawniej poszedłem tylnemi drzwiami do kuchni po lampę. W kuchni nie było nikogo; przy piecu syczał samowar, czekając na mego ojca. »Kto teraz — myślałem — nalewa ojcu herbatę?« Wziąwszy lampę, udałem się do składu i tam przyrządziłem sobie posłanie ze starych gazet i położyłem się. Gwoździe na ścianach patrzały równie srogo, jak dawniej i cienie ich migotały. Było zimno. Wyobraziłem sobie, że za chwilę powinna przyjść siostra i przynieść mi kolacyę, ale zaraz przypomniałem sobie, że jest chora i leży w domu Riedki i wydało mi się dziwnem, że przelazłem przez płot i leżę w nieopa-