Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uśmiechnął się smutnie i łagodnie objął ją wpół.
— Zwaryowałeś! — rzekła, zaczerwieniła się i przestraszyła tak, że zlodowaciały jej ręce i nogi. — Odejdź, Grzegorzu Mikołajewiczu!
— Czegoż się boisz, miła — zapytał miękko Panaurow. — Cóż w tem strasznego? Nie przyzwyczajona jesteś poprostu.
Kiedy się kobieta opiera, to znaczy, podług niego, że wywarł pewne wrażenie i że się podoba. Trzymając Julię wpół, pocałował ją mocno w twarz, potem w usta, przekonany, że sprawia jej wielką przyjemność. Julia zmieszana, przestraszona, zaczęła się śmiać. Pocałował ją jeszcze raz i kładąc swą śmieszną czapkę, rzekł:
— Oto wszystko, co może ci dać inwalid. Pewien pasza turecki, poczciwy staruszek, dostał w spadku, czy też, jak się zdaje, w prezencie, cały harem. Gdy jego młode, piękne żony ustawiły się przed nim pod rząd, obszedł dokoła nich, pocałował każdą i powiedział: »Oto wszystko, co teraz jestem w stanie wam dać«. Mówię i ja to samo.
Wszystko to wydało jej się głupiem, niezwykłem i bawiło ją. Chciała dokazywać. Stanęła na kanapie, nucąc, zdjęła z półki koszyczek z cukierkami i rzucając kawałek czekolady krzyknęła:
— Łap!
Złapał; rzuciła mu drugi cukierek z głośnym śmiechem, potem trzeci, a on wszystkie chwytał i kładł do ust, patrząc na nią błagalnym wzrokiem; zdawało jej się, że w jego twarzy, w rysach i w wyrazie dużo jest kobiecego i dziecięcego. I kiedy zmęczona, usiadła na kanapie i patrzała na niego ze śmiechem, on dotknął dwoma palcami jej twarzy i rzekł jakby z gniewem:
— Podła dzieweczka!
— Bierz — rzekła, podając mu koszyczek. — Nie lubię słodyczy.