Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się ojczyźnie i mam prawo spodziewać się, że zwrócą na mnie uwagę, a tu masz! Nie mogę się doprosić, żeby mnie przenieśli do innego miasta.
Panaurow zamknął oczy i pokiwał głową.
— Nie uznają mnie — mówił dalej, jakby zasypiając. — Zapewne, nie jestem genialnym administratorem, ale jestem porządnym, uczciwym człowiekiem, a w dzisiejszych czasach i to jest rzadkie. Przyznaję się ze skruchą, że czasem oszukiwałem kobiety, ale w stosunkach z władzą rosyjską byłem zawsze dżentelmenem. No, dosyć o tem — rzekł, otwierając oczy — pomówmy o tobie. Co ci do głowy przyszło, żeby tak nagle jechać do ojca?
— Tak, trochę się z mężem zgodzić nie mogę — rzekła Julia, patrząc na jego czapkę.
— Tak, jakiż on dziwny. Wszyscy Łaptiewowie są dziwni. Jeszcze twój mąż niczego sobie, ale Teodor zupełnie głupi.
Panaurow westchnął i zapytał poważnie:
— A kochanka już masz?
Julia Siergiejewna spojrzała na niego ze zdziwieniem i uśmiechnęła się.
— Gadasz, Bóg wie co.
Na większej stacyi, o godzinie jedenastej wyszli oboje i zjedli kolacyę. Gdy pociąg ruszył dalej, Panaurow zdjął palto i czapkę i usiadł obok Julii.
— Muszę ci powiedzieć, że jesteś bardzo miła — zaczął. — Przepraszam za ordynarne porównanie: przypominasz mi świeżo osolony ogórek; czuć go, że tak powiem, jeszcze inspektami, ale już ma w sobie trochę soli i zapach kopru. Z ciebie wyrasta pomału wspaniała kobieta, cudowna, powabna kobieta. Gdyby ta nasza jazda wypadła o jakie pięć lat wcześniej — westchnął Panaurow — uważałbym za miły obowiązek zaliczyć się do twych wielbicieli, ale teraz, niestety, jestem inwalidem.