Przejdź do zawartości

Strona:Annie Besant - Wtajemniczenie czyli droga do nadczłowieczeństwa.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mu na niezbędne nie starcza. O ileż więcej oczekuje się od tych, którzy zapragnęli zbliżyć się ku ścieżce! Siebie samego oddać trzeba, a nie to, co posiadamy, — w tem cały ogrom różnicy. Musimy nauczyć się czuć innych smutek jak własny, mękę innych — jak ból przeszywający nasze serce. Musi to płynąć samodzielnie, — jak nieodparta, paląca podnieta do czynu, jak wewnętrzna konieczność pójścia drogą Służenia; jak mus od którego ujść, ni uchylić się niepodobna.
Spotykamy nieraz takich ludzi, którzy nie potrafią być bezczynni, nie potrafią spocząć. Nie jest to bynajmniej poświęceniem, — stadjum to pozostawili za sobą. Dla nich to, co świat zwie ofiarą — stanowi rozkosz; oddawać siebie innym — jest ich radością. Ofiarą można to nazwać chyba dlatego tylko, że tchnienie Życia samego ofiarowuje się wciąż innym, płynąc ku nim nieustannie, lecz to jest radością, nie smutkiem, — rozkoszą, nie męką, jest prostą niemal koniecznością. Gdziekolwiek tedy ujrzycie taką namiętność Służenia, taką gotowość oddania wszystkiego, by było lepiej, gdzie spotkacie ludzi, którzy wciąż myślą, gdzie komu i w czem mogliby dopomóc i usłużyć, czy to będzie w kole rodzinnem, czy też na szerszym terenie publicznego życia; o ile tylko dążenie to jest trwałem i nieustannem usiłowaniem oddania wszystkiego, by inni mogli z tego korzystać, — wszędzie tam przejawia się istotny wewnętrzny Duch, którego życiem jest wolne, swobodne, szerokie dawanie, którego jedynem zadowoleniem — Służenie człowiekowi.
Takim więc jest pierwszy wielki krok. W kimkolwiek to dostrzeżecie, możecie być pewni, że zbliża się on ku Ścieżce, choć może nigdy o niej nie słyszał. Idzie ku Mistrzom, choć nie wie o Ich istnieniu.
Są ludzie, którzy, choć trwają jeszcze w pół-