Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaczynać?! Patrzyliśmy chciwie ku granicy, aż łzą zaszły wysilone oczy, ku milczącej, ku cichej wschodniej granicy...
Rozpodziała się gdzieś radość nasza i przepadła. Smutnyś chodził tych dni, pamiętasz dobrze. Tak mi tego smutku twojego żal...
To już wczorajsze dzieje.
I nie mogłeś ty doczekać do dnia dzisiejszego, nie o dużo idzie, o chwilę życia małą.
Tak mi tego smutku twojego żal — tak mi żal...
Czemużeś się tak śpieszył? źle zrobiłeś...


∗             ∗

Słuchaj, bracie, słuchaj dobrze: przecie to rewolucja idzie! Idzie i ziemią trzęsie!
Oto i tam się już budzą! Potężnie się budzą, jako i spali potężnie — nie uwierzysz?
Słuchaj! Przecie to prawda, to się już zaczyna!
Czasy nowe idą, jakich jeszcze nie bywało! Inaczej ludzie patrzą i inaczej oddychają inaczej już wróg się boi!
Już i my możemy wydostać z pod ziemi skarby nasze i zapasy, robotą się pochwalić!
Niedalekie nasze jutro — doczekamy!
Słuchaj bracie, słuchaj dobrze: z podziemi naszych wyjdziemy! Na bój z wrogiem! Oko w oko z nim staniemy — zmierzym się, policzym!
Tylko ciebie zabraknie w tym dniu jasnym, ty jeden ze swego podziemia już nie wyjdziesz...