Strona:Anafielas T. 3.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
67

Wszędzie zaszturmował razem:
Pod bramami ogień niecą,
Po drabinach na wał drapią;
Śpiewając, konają jedni,
Śpiewając, cisną się drudzy.

— To szarańcza! — Komtur woła —
Bracia! w Imie Boże! żywo!
Gaście ognie, brońcie bramy! —
Ale próżno, bo Litwini
Już płonące sieką wrota,
Już się cisną, w zamek gnają,
W cztéry rogi podpalają,
Wiążą, gniotą i ścinają,
A gdy zgliszcze pozostało,
Mur się zwalił, zamek spalił,
Z pieśnią zwycięztw odciągają.

Tam u morza, u wód białych,
Większy zamek, większe łupy —
Pociągnęły zbrojne kupy,
Strzały świszczą, ognie błysły,
Gdański gród w płomieniach stoi.
Nie spodzieli się Krzyżacy;
Ledwie zbroje na się wzięli,
Ledwie oręża dobyli,
Już więzami skrępowani,
Leżą na stosy zwaleni.