Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czy się malec z krzesła na krzesło, wałęsa się z salki do ogrodu, odgadując, że jakieś wielkie nieszczęście zasmuciło dom i nieśmiejąc już pytać co się dzieje z „papą Janem“, odkąd powiedziano mu, łkając, że odjechał i nie powróci:
— Więc wszyscy moi panowie odjeżdżają!
To wyrażenie dziecka opuszczonego, wypadłby z listu, co tchnął taką rozpaczą, zaciążyło kamieniem na sercu Gaussina. Po niejakim czasie, myśl, że ona jeszcze pozostaje w Chaville, gnębiła go do takiego stopnia, że radził jej wrócić do Paryża i widywać się z ludźmi. Mając smutne doświadczenie co do mężczyzn i zerwań, Fanny upatrywała w tej propozycyi tylko samolubstwo okropne, chęć pozbycia się jej na zawsze, przez jeden z tych nagłych, tak zwykłych sobie zwrotów i otwarcie mu to wypowiedziała:
— Wiesz, com ci mówiła niegdyś... pozostanę twoją, kochającą cię i wierną, mimo wszystko Mały nasz domek ogarnia mię tobą i za nic w świecie niechciałabym go opuścić. Cóżbym ja robiła w Paryżu? Niesmak we mnie budzi przeszłość moja, która cię odstręcza — prócz tego, pomyśl, na co skazujesz nas oboje...