Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

więc wszystkio usiłowania ku temu, aby go zabezpieczyć przy pomocy badań i doświadczeń.
Ta Diwonna Abrieu, która nie przestała nosić niesmacznych czepców i nożyczek na kółko u pasa; ona, która postawiła się na skromnem stanowisko intendentki i towarzyszki, ochroniła dom od niedostatku, w te lata kryzysowe, chorą otaczała zawsze równie troskliwemi staraniami, dziewczątkom dawała edukacyę pod okiem matki, opłacała regularnie pensyonat za Janka, najpierw w Avignonie, potem w Aix, gdzie się uczył prawa, nakoniec w Paryżu, dokąd się udał, aby skończyć studya.
Jakich cudów ładu i czujności musiała dokazywać, żeby podołać temu, nikt nie wiedział równie jak i ona sama. Ale ile razy Jan myślał o Castelet i spojrzał na wyblakłą, niewyraźną fotografię, pierwsza postać co mu stawała na oczach, pierwsze imię co wymawiał, było zawsze Diwonny, tej chłopki z wielkiem sercem, którą czuł ukrytą poza żoną szlachcica i podtrzymującą dom ich wysiłkiem woli. Jednakże od kilku dni, odkąd wiedział kim jest jego kochanka, strzegł się wymawiać przy niej to imię czczone, tak samo jak matki i kogobądź ze swoich. Nawet fotografię tę było mu przykro wi-