rynkowa, jak wyraz Safo, który, tocząc się poprzez wieki, skalał pierwotny swój wdzięk w brudnych legendach i z imienia bogini, stał się nazwą choroby... Jakiż niesmak to wszystko wznieca, mój Boże!...
Szedł ciągle, naprzemian uspokojony i wściekły, miotany wirem sprzecznych z sobą myśli i uczuć. Na bulwarze było coraz ciemniej i puście: przykry odór rozchodził się w ciepłem powietrzu. Naraz, spostrzegł on bramę wielkiego cmentarza, na którym poprzedniego roku, uczestniczył z całą młodzieżą, w ustawieniu popiersia dłuta Caoudala, na grobie Dejoie, romansopisarza dzielnicy łacińskiej, autora „Cenderi nette“. Dejoie, Caoudal! Jakże dziwnie brzmią dlań te nazwiska od dwóch godzin! I jak kłamliwą, jak posępną, wydawała mu się historya studentki, oraz jej małego gospodarstwa, teraz kiedy znał smutną, odwrotną stronę, kiedy się dowiedział od Dechelette’a, jak okropny mają przydomek te małżeństwa uliczne.
Przestraszał go cały ten cień, czarniejszy jeszcze przez sąsiedztwo śmierci, skierował więc kroki ku miastu. Po drodze, ocierał się ciągle o bluzy, snujące się w milczeniu, jak ćmy i o liche sukienki dziewcząt, stojących przed szyn-
Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/071
Wygląd
Ta strona została skorygowana.