Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rowiej ma sądzić za to, że imiona jej kochanków były znane, sławne, że ich mógł spotykać, mówić z nimi, widywać ich wizerunki w wystawach sklepowych! Miałże w tem upatrywać zbrodnię, że ich przekładała nad innych?
W głębi jego istoty zaczęła się zradzać duma grzeszna, do której byłoby wstydem przyznać się, że ją posiada wespół z jej wielkimi artystami, że im także wydała się piękną. W jego wieku nie jest się nigdy pewnym, nie wie się dobrze. Lubi się kobietę, miłość; ale się nie ma oczu i doświadczenia. Młody kochanek, pokazując ci portret swej lubej, szuka w spojrzeniu potwierdzenia swego wyboru.
Safo urosła w jego oczach i ukazywała mu się w aureoli, odkąd mu powiedziano, że La Gournerie opiewał ją wierszem a Caoudal w marmurze i bronzie utrwalił.
Lecz nagle, znowu opanowany wściekłością, zerwał się z ławki, na której siadł zamyślony, na zewnętrznym bulwarze, pośród krzyków dzieci i plotkujących tam robotników, w kurzawie czerwcowego wieczoru. Idąc dalej, mówił głośno, pod wpływem wzburzenia. Piękny mi bronz Safony... bronz, który jest przedmiotem handlu, sponiewierany, banalny, jak arya kata-