Strona:Aleksander Szczęsny - Spadkobierca skarbów ojcowskich.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poważna myśl. Po kilku dniach rozkazał zawezwać do siebie chłopca, który przyszedł i z nieśmiałością spoglądał na poważnego pana.
Nauczyciel powiedział Jasiowi, kim jest ten pan, co chłopca jeszcze bardziej onieśmieliło. Nie wiedział, co ma mówić i co robić.
Król odezwał się łagodnie do pastuszka: —
— Słyszałem o tem, że masz chęć się uczyć.
— Tak, odpowiedział chłopiec, lecz jesteśmy bardzo ubodzy, a naukę mogą otrzymywać tylko ci, co mają dużo pieniędzy. Biedacy, choć ciężko pracują, nie mogą uczyć swych dzieci.
— No, tak, odrzekł król, lecz ja pragnę na swój koszt oddać cię do szkoły i dawać na wszystkie twoje potrzeby. Jakżeż, podoba ci się ta myśl?
Chłopcu w pierwszej chwili zaśmiały się oczy z radości, następnie jednak twarz jego powlokła się smutkiem, że król ze zdziwieniem zapytał:
— Co to znaczy? zamiast śmiać się i radować, ty omal że nie płaczesz! Wytłomacz mi, co to znaczy?
— Ach, odrzekł Jaś, mój ojciec jest bardzo biedny i ciągle potrzebuje mojej pomocy. Latem pasam bydło kilku sąsiadom i otrzymuję za to wynagrodzenie, a oprócz tego pomagam ojcu w pracy. Gdyby mnie zabrakło, musiałby nająć sobie kogoś do pomocy. Muszę więc zostać w domu.
— Jesteś bardzo dobrym synem, kiedy chcesz dla ojca zrobić taką z siebie ofiarę. Postanawiam