Strona:Aleksander Szczęsny - Baśnie Andersena.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

...Bal na dnie morza jest uroczystością, której się nigdy nie ogląda na ziemi. Odbywa on się w wielkiej, całej ze szkła sali. Setki olbrzymich muszel, różowych i zielonkawych stoją rzędami wzdłuż ścian, każda wewnątrz oświecona, a morze naokoło za przezroczystemi ścianami lśni jak fosfor. W świetle tem uwijają się niezliczone ryby małe i duże; niektórych łuska odbłyska purpurowo, inne znów są złote lub srebrzyste. Przez środek sali przepływa wolny, łagodny prąd i w nim tańczą syreny i trytony, śpiewając pięknymi głosami, z którymi ludzkich nawet porównać nie można.
Tak zawsze odbywają się morskie bale. Ale na tym, który odprawiał się teraz, młoda księżniczka śpiewała tak cudnie, że wszyscy bili oklaski i jej samej nawet przez chwilę się zdawało, że jest zupełnie szczęśliwą, mając głos najpiękniejszy na świecie. Lecz wkrótce pomyślała znów o ludzkiem życiu. Nie mogła zapomnieć księcia i smuciła się wciąż, że nie posiada nieśmiertelnej duszy, jak on. Dlatego więc wymknęła się z zamku pełnego gwaru i usiadła stroskana w swoim ogródku; nagle usłyszała dźwięk rogu nad wodą i pomyślała: Oto tam płynie teraz ten, którego ukochałam więcej, niż matkę i ojca, do którego należą wszystkie moje myśli i któremubym powierzyła całe swoje szczęście. Dla niego zdobędę się na wszystko, aby otrzymać nieśmiertelną duszę. Niechaj siostry moje tańczą tymczasem w zamku, ja — udam się do czarownicy mórz. Dotychczas się jej lękałam, ale teraz ona musi mi pomódz.
I syrena wypłynęła z ogrodu, kierując się ku wrzącemu wirowi, za którym mieszkała czarownica. Dotąd nigdy nie przebywała tej drogi; nie rosły tam kwiaty, ani trawy morskie, tylko