Strona:Aleksander Dumas - Historja Dziadka do Orzechów.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem ściemniło się zupełnie. Dzieci mówiły coraz ciszej i coraz bardziej tuliły się do siebie.
Zdawało się im, że słyszą nad sobą radosne trzepotanie anielskich skrzydeł, że dolatuje ich zdala nuta kolędy — w tej chwili jaskrawy blask mignął na ścianie, a dzieci pomyślały, że Dzieciątko Jezus Złożywszy ich zabawki w salonie, ulatywało na świetlistym obłoku do innych dzieci, które go równie niecierpliwie oczekiwały.
Jednocześnie dał się słyszeć głos dzwonka, a prezydentostwo wyszli i wzięli dzieci za ręce.
Drzwi otwarły się naoścież i z salonu taki buchnął blask, że dzieci olśnione wykrzyknęły tylko:

— Ach!
— Chodźcie zobaczyć, co wam przyniosło Dzieciątko Jezus — rzekli rodzice.
Dzieci wbiegły do pokoju, a i panna Emilja, odłożywszy robotę, zdążała za nimi.