Strona:Aleksander Czolowski. Wysoki zamek (1910).djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ponętny. Wyniosłe położenie miało swe ujemne strony dla codziennego życia.
Już sam dostęp do zamku był trudny i nużący, szczupłość zaś jego ubikacyi mieszkalnych i brak większych wygód dopełniały miary. W lecie było jeszcze pół biedy. Wspaniały, rozległy widok na zielony kobierzec pól, łąk i lasów rozweselał mieszkańców ponurych murów, ale w jesieni i w zimie, gdy wśród nich rozhulały się wichry i śnieżyce przy tysiącznych akordach piekielne wyprawiały harce, zrywając dachy i szczyty murów — wówczas pobyt w zamku wcale nie należał do przyjemności.
Z przytoczonych powodów starostowie mieszkając stale w mieście, bezpośredni dozór zamku powierzali swoim zastępcom, burgrabiom (z niemieckiego Burggraf, zarządca zamkowy). Ci jako ich mężowie zaufania, musieli w nim mieszkać, odpowiadali za jego całość, czuwali nad jego pogotowiem do obrony i zaopatrzeniem w broń, żywność i załogę, w razie zaś oblężenia kierowali obroną. Podlegając jedynie starostom i ich zarządzeniom, poza tem mieli w zamku władzę nieograniczoną. Pierwszym takim burgrabią, którego nazwisko znamy, był w r. 1405 niejaki Zbroszko, po nim Wojciech z Sulimowa i t. d.[1].
Od czujności i energii burgrabiów, a każdy z nich był szlachcicem, zależał stan zamku i jego załogi czyli, jak mówiono, „familii zamkowej“. Składała się ona z kilku lub kilkunastu pachołków, popularnie zwanych drabami, którzy mieszkając stale w zamku, nieustannie odbywali straż, a zarazem pilnowali więźniów, jakich nigdy nie brakowało w lochach i wieżach zamkowych. Obok zwykłych przestępców, skazanych na „wieżę“ lub „ciemnicę“ — siedzieli w nim i mężowie znakomitego rodu.

Do takich należał n. p. Jakób z Kobylan herbu Grzymała, który w roku 1408 niesłusznie został przed królem oskarżony o bałamucenie jego małżonki, królowej Anny. Zazdrosny i popędliwy Władysław Jagiełło uwierzył oszczercom, kazał natychmiast Jakóba pojmać i osadzić w wieży Wysokiego Zamku. Prawie trzy lata, okuty w kajdany, przesiedział tu nieszczęśliwy więzień, nim niewinność jego wyszła na jaw i napowrót odzyskał łaskę króla, który wyrządzoną krzywdę hojnie mu wynagrodził[2].

  1. Akta grodz, i ziem. t. XIV. str. 184.
  2. Długosz: Historia Poloniae t. III. p. 569.