Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dowany mieszkał. Z psem eksperyment stanowczo spóźniony.
— A jak pan komisarz zapatruje się na niezgodność śladów palców na rękojeści kindżału z temi śladami, jakie były na drzwiach garderoby i na starej dekoracji?
— Ja sądzę, że morderstwa dokonał ten sam człowiek, który zaczaił się za dekoracjami i pozostawił ślad swej ręki, odciśnięty w pyle, — później morderca pozostawił część pyłu z dekoracji na drzwiach garderoby, i ślady te były wyraźnie widoczne. Wprawdzie ślady tych palców nie są zgodne ze śladem na rękojeści kindżału, ale, o ile panu prokuratorowi wiadomo, — rękojeść kindżału jest bardzo szeroka. Morderca miał dość małą i wąską rękę i nie mógł w całości objąć rękojeści. W chwili pchnięcia możliwe, że obrócił rękę, i w ten sposób ślady palców na rękojeści wyszły zamazane, i objętość tych palców wydaje się większa, niż tych na drzwiach i na dekoracji.
— To tylko domysły, panie komisarzu, i nic pewnego. Ale zapomniałem się spytać, — czy kindżał był własnością sprawcy, i czy to morderca przyniósł go do garderoby?
— Właśnie, że nie. Kindżał jest własnością teatru, i nie można ustalić, czy leżał od dłuższego czasu w garderobie Nr. 3, czy też morderca wyniósł go z rekwizytorni dla popełnienia morderstwa. Gdyby kindżał był własnością sprawcy, bezwątpienia ułatwiłoby nam to śledztwo.
— Jak zapatruje się pan komisarz na dr. Reskiego?
— Głowę dałbym za to, że ten człowiek nic z morderstwem nie ma wspólnego. Byliśmy u niego, aby porównać jego palce z odciskami. Są zupełnie