Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Widząc poczciwą twarz Reskiego, bliskiego płaczu, komisarz mimowoli uśmiechnął się.
— Panie doktorze, jest pan narazie wolny i za chwilę będzie pan mógł tę klatkę opuścić. Może jednak przypatrzy się pan łaskawie zamordowanemu, może pan przypadkiem go zna.
Dr. Reski zbliżył się do trupa i chwilę wpatrywał się w jego twarz.
— Ależ naturalnie, znam go. To znany w Warszawie bogaty bankier, Karol Mertinger.
— Czy się pan nie myli? — spytał komisarz policji.
— Ależ nie, od lat kilku znam go osobiście.
Twarz komisarza policji przybrała wyraz zdumienia.