Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Więc zabity — spytał komisarz policji Metznera — należał do składu artystów pańskiego teatru i występował jako czerwony błazen.
— Tego, panie komisarzu, stanowczo stwierdzić nie mogę.
— Jakto? więc, czy zabity jest czerwonym błaznem, czy też nie?
— Nie wiem, panie komisarzu, ponieważ nigdy twarzy czerwonego błazna na oczy nie widziałem.
— Nie rozumiem...
Dyrektor Metzner opowiedział, w jak oryginalny sposób angażował czerwonego błazna i jak bardzo ten tajemniczy człowiek dbał o swoje incognito.
Po wyjaśnieniu Metznera twarz komisarza Borewicza wyrażała silne zakłopotanie.
— Wypadek rzeczywiście szczególny. Równie więc dobrze, — pańskiem zdaniem — panie Metzner, czerwony błazen może być zamordowanym jak i mordercą, czy tak?
— Tak.
Gładysz nie wiele więcej wiedział od Metznera. Twierdził jedynie, że wysoką, szczupłą postacią i kształtem rąk zamordowany przypomina czerwonego błazna.
W tej chwili do garderoby gwałtownie otworzono drzwi, i wpadł przez nie jeden z ajentów.
— Panie komisarzu! Mamy ślady. Na starej zaprószonej dekoracji, tuż obok garderoby Nr. 3, znaleźliśmy na pyle odbicie całej dłoni. Zrobiłem już dokładny pomiar ręki i całą odbitkę śladu, przeprowadziłem również badanie palców. W drzwiach zaś wahadłowych znalazłem tę rękawiczkę męską, do której nikt z obecnych przyznać się nie chce.
Tymczasem Małkowski ukończył już badania