Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/527

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czasem oni u nas, dziecko trzymali nam do chrztu. Nie były już Puławy tak świetne, jak niegdyś, ale dla nas zawsze przyjemne, choć nieco kosztowne pomimo znakomitej pensyi.»
Gołębiowski, mianowany czynnym członkiem «Towarzystwa do ksiąg elementarnych, musiał przenieść się w r. 1823 do Warszawy, gdzie wydział jego w pomienionem towarzystwie obszerniejszym był o wiele niż innych, bo obejmował historię i literaturę. Napisał wówczas Wiadomość z historyi polskiej dla instytutów żeńskich, przyjętą za dziełko elementarne. W r. 1818 mianowany członkiem czynnym Towarzystwa przyjaciół nauk, po sprowadzeniu się do Warszawy, został jego sekretarzem, mianowany także bibliotekarzem publicznym z obowiązkiem wykładu bibliografii w uniwersytecie Aleksandryjskim. W owej to epoce nastąpiło wydanie drukiem większej części prac naukowych Łukasza Gołębiowskiego, w których kierunku historyczno-starożytniczo-obyczajowym głęboko był zamiłowany i największe w ówczesnem piśmiennictwie polskiem położył zasługi. Najprzód więc w r. 1826 wydane zostało Opisanie historyczno-statystyczne miasta Warszawy z planem i sześciu widokami. W tymże czasie wyszła także w Warszawie praca Gołębiowskiego O dziejopisach polskich, ich duchu, zaletach i wadach i opis Warszawy w Nowym kalendarzyku politycznym warszawskim na r. 1826. W r. 1827 wyszła wzmiankowana powyżej «Wiadomość z historyi polskiej dla pensyj i szkół płci żeńskiej» z 4-ma mapkami, oraz drugie wydanie — «Opisania historycz. stat. m. Warszawy,» znacznie pomnożone i rozszerzone. W r. 1830 wydane zostały 4 dzieła Gołębiowskiego: 1) Domy i dwory, 2) Gry i zabawy różnych stanów w kraju całym, 3) Lud polski, jego zwyczaje, zabobony i 4) Ubiory w Polsce, od najdawniejszych czasów aż do chwil obecnych, sposobem dykcyonarza ułożone i opisane, wreszcie Zbiór medalów Aleksandra hr. Chodkiewicza. W roku 1841-ym wyszedł Gabinet medalów polskich, oraz tych, które się dziejów polskich tyczą (od roku 1697 do 1763) tom 3-ci. W r. 1843 wyszedł w Poznaniu nakładem Edwarda Raczyńskiego tom 4-ty tegoż dzieła, obejmujący czasy Stanisława Augusta, a w r, 1845 wyszły 2 tomy, przedstawiające medale polskie najdawniejsze (od r. 1513 do 1696). Nakoniec w latach 1846—1848 wyszły trzy-tomowe Dzieje Polski za Władysława Jagiełły, Władysława Warneńczyka, Kazimierza, Jana Olbrachta i Aleksandra. W ułożonym przez samego Gołębiowskiego rękopiśmiennym spisie prac jego wszystkich drukowanych lub niewydanych i tłómaczonych, znajdujemy ogółem tytułów ich 56, a w tej liczbie 1) Pamiątki dawne języka polskiego, wydane przez Wacława Maciejowskiego. 2) Dzieje wojskowości polskiej, 3) O pracach Chodakowskiego, 4) Opisanie województwa Krakowskiego, w kalendarzyku politycznym, 5) Opisanie województwa Płockicgo, tamże, 6) Noty i wstępy do zbioru pisarzy polskich i t. d.
Widzimy z tego, że Gołębiowski należał do najpracowitszych uczonych polskich swego wieku. Jakoż powiada w swoim pamiętniku, że strawiwszy 28 lat na pracy w domu Czackich, 5 lat w Puławach i 10 lat na służbie publicznej w Warszawie, stargane mając już siły, na starość musiał się rzucić do gospodarstwa wiejskiego, «Kiedy się kłopoczemy, co z sobą począć, odbieramy list od pani G., że w Hrubieszowskiem trafia się do nabycia kolonia z wygodnym domkiem, ogrodem, inwentarzem. Pojechała żona z pełnomocnictwem, zawarła przed notaryuszem kontrakt, mocą którego pan L. odstąpił nam posiadłość swoją Kaźmirówka zwaną, na gruntach Dziekanowa, wsi, należącej do Towarzystwa rolniczego, założonego przez Staszyca. Nabywszy po Woroniczu pozostały wygodny powóz, pożegnawszy ze łzami przyjaciół, d. 2 maja 1833 r. wyjechaliśmy z Warszawy, Miłe to ustronie Kaźmirówka — pisze dalej Gołębiowski, zostawszy, tak jak byli jego dziadowie na Podlasiu a rodzice na Wołyniu, ziemianinem hrubieszowskim. Kwitnące drzewa ogrodu i lasu wyziewają woń miłą, tysiące słowików zdaje się witać nowoprzybyłych. O, jak nam tu błogo! jak nam tu dobrze! Śmiało teraz mogę powiedzieć z Karpińskim: «Otóż mój dom ubogi.» Obliczając rozchód, kłopocze się dobra żona, jak tu można będzie podołać wydatkom kuchennym, póki zbiór zboża nie dozwoli opatrzyć we wszystko śpiżami. Wtém zaszczekał i posunął się Tyran, poskoczyły dzieci i «Ktoś jedzie!» za wołały. To jakieś fury, to nie do nas, mówiła przyzywając je matka. Jesteśmy z Gródka — odpowiada idący na czele, podając kartę: krupy, mąka, kurczęta i różne rzeczy na nowe gospodarstwo dla jejmości i dla jegomości od państwa G.