Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/528

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oddając bilet, powiedziałem: A to śpiżarnia, jak u ojców jezuitów, którym tylko ptasiego brakowało mleka. Jużem teraz spokojna, — mówi żona — wystarczy do nowego dla nas i dla czeladki. Ja schorzały, bezsilny w Warszawie, tu wpływem czystego powietrza wzmocniony, prowadzony to przez żonę, to przez syna, ośmielam się dalej posuwać kroki, żebym widział moje żyto, pszenicę, jare zboża, cieszył się ich wschodzeniem lub wzrostem.»
W sierpniu r. 1844 Gołębiowski stracił ukochana żonę, zmarłą na zapalenie płuc. «Od śmierci matki ojciec stracił swobodę myśli, — — pisze syn jego Seweryn — pochylił się, jakby mu 10 lat życia przybyło, z każdym dniem widocznie opadał na siłach, na piersi padła mu ciężkość, zachował jednak przytomność umysłu. Ostatni dzień swojego życia przesiedział ubrany, przeczytał kilkadziesiąt stronnic przysłanej w tym dniu książki; wcześniej, niż zwykle, zanieśliśmy go do łóżka. Po północy przestraszyło nas granie w piersiach chorego. Wkońcu granie ucichło, lżej odetchnął i skonał nad ranem 7 stycznia 1849 r. Ciało jego złożyliśmy obok matki w Gródku nadbużnym.»
Uczony nasz zostawił kilku synów. Z tych Seweryn był zdolnym pisarzem historycznym, ale śmierć zabrała go zbyt wcześnie nauce i krajowi (ur. 1820 † 1854). Starszy Ludwik wyemigrował za granicę, gdzie przy pomocy ks. Czartoryskich wykształcił się w Paryżu na biegłego inżyniera i, powróciwszy do Warszawy, zajmował do swego zgonu posadę rządową, znany z wykształcenia i zamiłowania w zbieraniu porcelan i dzieł sztuki, a przytem jako człowiek niepospolitej prawości charakteru i ujmującej słodyczy w obcowaniu towarzyskiem. Piszący to, gdy był młodym, znał go, już jako prawie starca, ale zawdzięcza mu najmilsze wieczory, podczas których słuchał zajmujących i nader ciekawych jego opowiadań, czerpanych z tradycyj poryckich, puławskich, uniwersytetu Aleksandryjskiego i Towarzystwa przyjaciół nauk. Gdy mówił raz o swej anielskiej, przez ojca i dzieci ubóstwianej matce, łza zabłysła w jego zamglonej źrenicy i skończył opowiadanie słowami: «Nie mówiła po francusku, ale nauczyła nas kochać Boga, prawdę, bliźnich, kraj, pracę i żyć z ludźmi.»

Zygmunt Gloger.