Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
III.
Wycieczka do Otta i Azambuja. — Poszukiwanie krzemieni w trzeciorzędowéj formacyi.

Wczoraj, przed zamknięciem popołudniowego posiedzenia, rozdano członkom kongresu drukowane kartki, zawiérające l’ordre du jour. Więc każdy miał wszystko, jak powiadają, czarne na białém i wiedział dokąd i kiedy się ma udać.
Piérwszy punkt mógł niejednego wielkomiejskiego uczonego przerazić niemało: „Wyjazd z Lizbony o godzinie 6-éj rano, pociągiem na drodze żelaznéj północno-wschodniéj” — z powodu bowiem znacznéj od miasta odległości wskazanych dwu wsi, należało o wczesnym ranku wyruszyć z Lizbony.
Jeszcze gwiazdy świéciły na lazurowém tle nieba, na którém żadnéj nie dojrzałeś chmurki, jeszcze nie weszła zorza poranna, Eos o różowych palcach — jak ją stary Homer nazywa — a już było gwarno w hotelu, gdzie bardzo znaczna pomieściła się liczba przybyłych z za granicy członków kongresu. Nikt nie chciał gruszek zaspać w popiele.