Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koguta przypisała szafarka dworska żydom sadownikom. „Głowę sobie dam uciąć, że żydzi!“ Tak jest, żydzi są winni zawsze! Nawiasem mówiąc, szafarka była antysemitką i żydom przypisywała wszystko zło na świecie.
Ale któżby zdołał wyliczyć rozmaite szczątki, znalezione w lisiej jamie?... Kolce jeża, kawałek ogona wiewiórki, pierze z kaczek, kur, skowronków, czajek, kuropatw, derkaczów, przepiórek. Bo Kita nie przebierał: co na placu, to nieprzyjaciel. Trudnił się widać i rybołówstwem, jak świadczyły ości rybie, znalezione w jego jamie. Jakże tu ludzie nie mają walczyć z takim zjadaczem? Strzelec Malwa brał się za głowę na widok tylu odpadków kuchennych.
„No, no, prostę zwierzę, a żyje sobie lepiej niż człowiek“ mówiąc to, miał na myśli „człowieka“-brata, Teterę.
Na jesieni, w zimie, kiedy po lasach, polach, zbrakło ptaków i gniazd ich, lis bardzo zuchwale docierał do chat i dworu. Stąd to pochodziły owe nieustanne historye o tajemniczych złodziejach gęsi, kur, kaczek. Jeden tylko pak Kacper, szafarz dworski, niebardzo coś dowierzał takim historyom, a kiedy zbadał rano tropy na śniegu, wymrukiwał pod nosem: „Lis złodziej!“ Kradzieże powtarzały się, co szafarza utwierdzało w przekonaniach. Czyścił, polerował wtedy żelaza, przysposabiał odwiatry, obwłóczki, trutki, podług rozmaitych metod,