Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i brodiaga[1] bywały, powiada mi: Ty ich nie słuchaj, nie słuchaj i doktora, bo cię zaleczą na tamten świat, a ot posłuchaj dobrej rady: poślij kogo po muchomory do tajgi, nałóż ich pełną butelkę i jak postoi, a nabierze mocy, pij w dzień jeden kieliszek nastoju i wódki, ile wlezie. Zrobiułem akuratnie, jak kazoł i po tygodniu, jak rękom zdjęno.
Tylko ten sam roboczy znowu, widzę, przychodzi, myślę sobie po poczęstunek, postawiłem poczęstunek dobry, a on powiada:
— No i cóż ty myślisz?

— A jo myślę, że to dobra śtuka, tylo nie do trzech raz.

  1. Włóczęga; brodiagą zowie się deportowany, który uciekał z Syberyi, zmieniał nazwisko i t. p.