Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale czy od holowania tego czy co, zaniemogem jakoś odrazu, odjęło mi ręce i nogi, plamy czarne poszły po ciele, a zęby jak klawisze we organach latają. Do śpitala. Doktór mówi: cynga[1]. Cynga czy nie cynga, tylo ze mną coraz gorzej. Aż tu dopiero jeden z roboczych[2], co w bolnicy takoż leżał, ruski jakiś, człek stary

    kopalń i wydaje się wszystkim w porcyach ograniczonych. Wskutek tego kontrabanda wódki jest tu bardzo rozwiniętą. Wiadro spirytusu sprzedaje się tu zwykle za sto rubli i to spirytusu bardzo kiepskiego. Trzeźwy i mocny robotnik, który przy ciężkiej pracy może się obejść bez wódki, sprzedaje zwykle swą porcyę i z tego ma grosz ładny.

  1. Skorbut — zwykła choroba w kopalniach złota.
  2. Robotników.