Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A uciekając od słońca
Tak pędzę żywot tułaczy,
A nie znajdę błędóm końca.
Wiecznych głodów jestem pastwą;
A któż mię nakarmić raczy?
Szarpie mię żarłoczne ptastwo;
A któż będzie mój obrońca?
Niémasz, niémasz mękóm końca!

CHÓR.
Szarpie go żarłoczne ptastwo,
A któż mu będzie obrońca?
Niémasz, niémasz mękóm końca!

GUSLARZ.
A czegoż potrzeba dla duszy,
Aby uniknąć katuszy?
Czy prosisz o chwałę nieba?
Czy o poświęcone gody?
Jest dostatkiem mléka, chleba,
Są owoce i jagody.
Mów, czego trzeba dla duszy,
Aby się dostać do nieba?