Strona:Adam Asnyk - Panna Leokadja.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego awanturnika wspólnie ze swymi komparsami. Zdaje mi się, że podobne igranie honorem drugich, już jest dowodem najwyższej nieuczciwości. Gdyby to jednak nie wystarczało, mogę dodać jeszcze, że pan Santa Florez jest brudnym oszustem w czysto pieniężnych interesach.
Z najgłębszem uszanowaniem

Jan Stożek.

List ten zapieczętowałem, zaadresowałem i zbudziwszy służącego przykazałem mu jak najstaranniej doręczyć go samemu panu Bąbalińskiemu. Sam zaś rozbity i zmęczony położyłem się w łóżko.
Nad wieczorem przyniesiono mi odpowiedź pana Bąbalińskiego, która brzmiała, jak następuje:
„Panie Stożek!
Miałeś pan słuszność, przeczuwając, że się zdziwię niewymownie, otrzymując pismo pańskie, ale zdziwienie to niczem było w porównaniu z oburzeniem, które przejęło nas wszystkich po odczytaniu jego treści.
„Wiele złego dotąd po panu spodziewać się mogliśmy, pańska bowiem najgorsza konduita usprawiedliwiała wszystkie przypuszczenia. Nie tajno nam było, że stałeś się graczem z profesji, prowadziłeś życie hulaszcze, przekroczyłeś granice honoru i dałeś wolne pole wszystkim dotąd tajonym złym instynktom swej natury. Przecież nie sądziliśmy jeszcze, że pan zdolnym będziesz, chwycić się tak nizkiego środka, jakim jest nikczemna potwarz, aby zerwać związek dwóch serc szlache-