Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do izby, w któréj Robert siedział w ciemnym kącie — podparty na łokciu.... Na widok Ernesta wstał. Ten podszedł.
— Cóż się to stało? zapytał Burakowski — pan mi każe jechać gospodarować do Zahajów?
Robert jakby chciał mówić i nie śmiał. Obejrzał się, zawahał. Noc już była, księżyc się z wolna podnosił po nad sine lasów ściany.
— Chodźmyż się przejść ku figurze — szepnął Robert....
— Dobrze — odparł Burakowski....
Droga ku figurze brzozami wysadzana, szła od ogrodu do jednéj ze wsi sąsiednich. Na granicy Żabliszek stał wielki krzyż czarny, niegdyś przez matkę Roberta wystawiony. Mało jeżdżono tamtędy, ale przechadzka była miłą. Stare brzozy z pozwieszanemi gałęźmi, powyginane dziwnie, osłaniały nieszeroką drożynę.... W prawo ciągnął się gaj brzozowy białemi wysokiemi pniami świecący. Cicho było i pusto w téj stronie....
Wyszli w ulicę razem.
— Słuchaj Erneście — odezwał się stając Jazyga — tyś tak jak mój brat — ufam ci — nie chcę kryć przed tobą tego, co ci mogę powierzyć. Ojciec się gniewa na mnie za zawiązane stosunki z pewnym domem — stosunki, których więcéj się domyśla, niż wie o nich. Dla zerwania ich kazał mi tu powrócić....