Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A pan? spytał Ernest.
— Muszę być posłuszny — rzekł Robert — ale — Erneście mój — prawda jest.... ja się kocham, kocham się szalenie.... Wytrwam z tém lub umrę, a nie zmienię się.
Załamawszy ręce słuchał Burakowski.
— Ale czyż nasz stary pan tyran taki, żeby.... zmuszał! To nie może być!
— Znasz go — mówił Robert. Kocha mnie, chce mojego szczęścia, robi to w przekonaniu, iż mnie ratuje.... Trzeba cierpieć.
Tu zbliżył się do Ernesta i całując go w twarz, szepnął po cichu:
— Weźmiesz list.... do niéj — oddasz go jéj — do rąk własnych! rozumiesz....
— Rozumiem — odparł Ernest.
— Przez ciebie iść będą odpowiedzi.... ja do ciebie pisać będę....
Głos mu drżał gdy mówił.
— Któż to jest? czy uchowaj Boże, nie zamężna? spytał z trwogą Burakowski.
— Wolną jest — mówił Jazyga — panią swéj woli — ale miliony ma i arystokratką ją ojciec nazywa.... a wiesz jak się tém brzydzi....
Stał zamyślony Burakowski, głowę spuściwszy jak przybity.
— Otożeśmy się nieszczęścia doczekali! rzekł w końcu. Co to teraz będzie z nami.... z wami,