Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najdziwniejszy skład okoliczności w przejeździe przez tę okolicę zatrzymał mnie w zupełnie nieznajoméj stronie, i zmusza w karczmie odbywać rekollekcye.... Wywrot z powozem i potłuczenie najmniéj dni kilka jeszcze uwięzi mnie w śród tych piasków i borów litewskich. Przypadkiem dowiaduję się, że pan mieszkasz w tych stronach. Ratuj mnie! nudzę się tak, że gangreny dostanę z tych nudów.... Gdybyś był łaskaw mnie odwiedzić.... a jeśli masz — przywieźć z sobą kilka książek! Byłbym mu nieskończenie, niewymównie wdzięczen i t. d.

Karol....»

Major przeczytał list — i niemal się nim uradował, nie pytając już kto był ten pan Karol.... Starodawna gościnność w takim wypadku nakazywała nieprzyjacielowi nawet służyć, a Jazyga nie podejrzewał wcale ani podróżnego, ani opisu.... Dla Roberta była to rozrywka....
Oddał mu pismo żywo, mówiąc:
— Konie ci każę zaprządz, jedź zaraz, weź z sobą co mu tam w karczmie braknąć może.... Przynajmniéj cię to trochę rozrusza.
W istocie z dawno już niepraktykowaną żywością skoczył Robert, wybierając się natychmiast do miasteczka. Major w bryczkę kazał włożyć — i to co w istocie potrzebném być mogło, i co się na nic nie zdało.