Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aby tylko nie jaka.... hm! chrząknął Ochmański i ręką wywinął w powietrzu.... hm! coś to wszystko dziwnie mi wygląda....
Robert siedział jak na mękach, nie śmiejąc podnieść oczu, lękając się, aby go postawa i twarz nie zdradziły, nie wiedząc co robić, a prosząc Boga, aby ta niefortunna rozmowa jak najprędzéj się skończyła.
Zdaje się, że major właśnie był jéj rad i przedłużał. Czy że sam na sam z synem podjąć mu ją było trudno, a przy obcym śmieléj się spodziewał wygadać — czy że milczenie mu już zbyt dokuczyło — począł natychmiast:
— Brandys, który formalnie jest w uwielbieniu dla swéj pani — wciągnął mnie do niéj. Dwa razy tam byłem na obiedzie i mogłem się dobrze przypatrzyć. Jeżeli jéj w istocie kiedy po innych fantazyach przyjdzie ostatnią wydać się za mąż — nie winszuję temu kogo uszczęśliwi!...
Panna piękna i rozumna — nie stara — ale nawykła do samowoli, i mąż tam smutną będzie grał rolę, któréj i nieprzyjacielowi nie życzę....
Nie jestem ja — dodał major — za tém, aby kobieta zahukaną niewolnicą być miała. Tego u nas, chwała Bogu, nie widać dawno. Lecz głowa domu, mężczyzna ma swe prawa.... jak go pod pantofel wpakują — nie wart funta kłaków....