Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Masz słuszność majorze — odezwał się chory — święta prawda! Z takiéj kobiety co do panowania nawykła, dobra żona być nie może. Mąż u niéj będzie pierwszym sługą....
— Gorzéj, dodał major — a no spodziewam się, że u nas o takiego nie łatwo będzie, coby się dla jéj tam milionów w niewolę zaprzedał! Miałbym go za — cztery litery!
Wszystko to mówił tak gorąco major, iż Robert nie mógł się od téj myśli powstrzymać, że to było na jego intencyę powiedziane.
Przykra ta rozmowa przeciągnęłaby się może, gdyby sama pani nie przyszła oznajmić, że herbatę podano, i prosić na nią gości. Stary pan Jędrzéj, któremu pozostać w samotności było przykro — ozwał się:
— Jejmościuniu moja, daj panu Piotrowi tu herbatę, my ze starym pogawędzimy.
Robert z przyjemnością wstał z krzesła i poszedł za gospodynią do bawialni. Tu panna Leokadya gospodarzyła.... Odetchnął swobodniéj — ale rozmowa, którą prowadzić musiał, wzburzony i zgryziony, nie poszła tak łatwo. Przedmiotu do niéj trudno znaleźć było, choć sama pani go szukała. Spytała Roberta o okolicę, w której mieszkał, o gospodarstwo, i szczęściem gospodarstwo to uratowało go. Pani Jędrzejowa sama w Tarajewie gospodarzyć była zmuszona, zajmowało więc