Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W ten sposób odważnie, zuchwale prawie rzuciwszy sama to słowo — zamknęła niém usta drugim. Hortensyi z gniewu łzy stanęły w oczach.... Wejrzenie Dyakowskiéj ze współczuciem spoczęło na mężnéj niewieście.... Szambelanowa odwróciła wnet mowę do Warszawy i powszednich plotek.... była zakłopotana. Mówiła sobie w duchu: — Sekretu z tego nie robi. Po cóż myśmy tu przyjechali? Nic już nie poradzimy.
Spojrzała na Karola, ten dał jéj znak, że ją rozumie. Gospodyni była w najświetniejszym humorze....
Dzień przeszedł niepostrzeżony. Na wieczór staruszka sobie zawczasu zamówiła do wista pułkownika, Karola i — gdyby nikt inny nie chciał, zapraszała Dyakowską, która w ostateczności tylko grywała.
Lecz przed wieczerzą jeszcze zjawił się we fraku, w białym krawacie, z gwiazdą u boku, wyświeżony radca — który pomimo wieku ruchy miał młodzieńcze, żywość nadzwyczajną, a formy aż do przesady ceremonialne, etykietalne, pełne słodyczy i grzeczności wyszukanéj. Chłód Jednak wiał z pod tych błyszczących osłonek.
Ada powitała go z radością wielką, z temi samemi formami etykietalnemi, jakie on zachowywał.... Czułe było przywitanie, potém przypominanie się szambelanowój, poznanie się z panem Ka-