Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w sobie siły i mniéj się obrachowywał — uczucie nim rządziło. U Ady rozum, do którego panowania nawykła brał górę....
Powiedziała sobie zawczasu: — Będę taką jaką byłam dawniéj — a nagrodzę mu to, gdy się znajdziemy sami. Ludzie — niech mówią co chcą. — Przez okna wychodzące na ogród zobaczyła Roberta idącego z pułkownikiem, przywitała go mile i pośpieszyła na werandę, sądząc, że tam jeszcze nie znajdzie nikogo. W kątku siedziała nad robotą zamyślona panna Karolina, któréj może trochę tęskno było po odjeździe Karola.... Spotkali się na wschodkach, Ada mu podała rękę jak zwykle, ale oczy jéj śmiejące się, jasne, kazały pamiętać na wieczór wczorajszy.
— Dobrześ pan zrobił, że przyjechałeś rzekła. — Ruszków coraz puściejszy się robi. Wiesz pan, że Hortensya nas chce opuścić?
— Właśnie słyszałem o tém od pułkownika — odezwał się Robert...
— Zdaje się jéj, że jest chorą — rzekła pani domu.... My wszystkie stare panny, mamy takie przywidzenia i fantazye!!
Zaledwie domówiła tych wyrazów, gdy kanonik razem z Hortensyą nadszedł. Był wielce tego dnia chmurny i poważny, a milczący. Z dala, z widoczném lekceważeniem zaledwie głową poruszył, odpowiadając na przywitanie Roberta, i siadł z daleka.