Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jętnie Robert — przecież ja się nie zadurzę tak łatwo....
— A! mój Robciu — zawołał ojciec — zakochaj się w poczciwéj, ładnéj dziewczynie naszego stanu i obyczaju, choćby grosza nie miała, nie powiem ci nic — pobłogosławię. Może nawetby czas o gnieździe pomyśleć.
— O! proszę ojca! czego się mam śpieszyć? mnie nie pilno — odparł Robert żywo. Przyznaję się kochanemu ojcu, do płochych miłostek nie jestem skłonny, a od towarzyszki życia — całego życia — wymagam wiele. Powiedziałem sobie, że się nie ożenię, nie znalazłszy czego pragnę.
Major wąsa pokręcił — posmutniał. Spojrzał na syna.
— Juścić ja cię gwałtem żenić nie myślę, rzekł — lecz gdyby ci się co trafiło, zawczasu sobie projektowałem zamienić się z tobą i siąść tu na dzierżawie w Zahajach, a tobie oddać dziedziczne Żabliszki.... Tu z żoną nie ma sposobu w téj chacie mieszkać....
— Ale też o żonie nie ma mowy! rzekł trochę smutno Robert.
Jakiś czas milczeli. Iwaś przyniósł zrazy z buraczkami, — wzięli się do jedzenia. Gospodarz ojcu wina dolewał, major pił, smakowało mu wszystko.
— Powiadam ci, że nie ma jak ta nasza dostat-