Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piersi. Wystąpienie ojcowskie było tak stanowcze, decydujące, że poczciwemu dziecku przeciw niemu walczyć zdawało się niepodobieństwem — posmutniał.
Major postrzegł się, że znowu bodaj za porywczo i za daleko zaszedł, i pogniewał się sam na siebie; uśmiechem więc łagodnym pokrywając co czuł, dodał:
— Żal mi poczciwego pułkownika — no — i ciebie.... Ty tam słyszę często bywasz?
Zarumienił się Robert.
— W istocie, panna Ada na mnie bardzo łaskawa.... bywam często, i jestem przekonany, że gdyby kochany ojciec zbliżył się, chciał wejrzeć — przekonałby się, iż wszystko to w Ruszkowie daleko lepsze, niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
Major usta wykrzywił, chleba posolonego mocno ugryzł kawał i głową trząsł jedząc.
— A! wy, młodzi — rzekł miarkując się — wy młodzi, aby wam dystrakcya.... Może też i ładny buziak téj rumieniącéj się panienki, co się za słup chowała.
— Ale! nie! nie! przerwał Robert bynajmniéj niezmieszany, co było najlepszym dowodem, że się nie poczuwał do winy — ale.... nie!
— Panna ładna! wtrącił major....
— I bardzo dobra, miła panienka — rzekł obo-