Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znowu), — naprzeciw widzę ojca, któregom tak dawno pragnął, i w dodatku chwalą mnie jeszcze....
— To właśnie najprzykrzejsze... szepnęła Sensytywa.... to okropne.... Gdy ganią i łają, można płakać przynajmniéj, a za pochwały — wstydzić się trzeba i.... męczyć.
Robert spojrzał ku niéj.... Siedziała biedna zmęczona, nie wiedząc w którą stronę się zwrócić.... Na Adę, która ciągle ją musztrowała, nie mogła, na pannę Hortensyę, któréj wzrok przebijał ją i ranił, nie śmiała, na mężczyzn nie miała zwyczaju.... Kanonika się obawiała.... Patrzała na talerz biedna....
— A! jak gorąco! szeptała cicho....
Obiad powolnie podawany, a z zasady, ciągnął się w istocie długo, lecz nareszcie wety się zbliżały. Powiedzieliśmy: z zasady, gdyż gospodyni domu i w tém miała pewne hygieniczne wyrachowania i stałe prawa.... Stół podlegał systematowi pewnemu.... Nie przyznawała się do tego, że jeść lubiła smaczno.... Posty zachowywano surowo i to w oczach kanonika okupowało wymysły i delikatesy, które jadł i on, nie wiedząc pewnie czém się żywi. Dla niego było to obojętném.... Zbyt był zaprzątnięty ważniejszemi sprawami, aby go odżywianie się obchodziło....