Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z Lajbowiczem źle! Lada dzień zbankrutuje.
— Nie opowiadaj, taki bogacz!
— Dam ci mały przykład. Przychodzę tam wczoraj — i co widzę? Nie uwierzysz! Doszło już do tego, że obie córki grają na jednym fortepianie!

— Felchenblum, mówi Szmajsman kup ode mnie weksel Rotszylda!
— Weksel Rotszylda? Pokaż!
— Warjat! oburza się Feinchenblum, przecież tu niema jego podpisu.
— Idjota! odpala Szmajsman, — takiemu Rotszyldowi nie możesz na słowo wierzyć? Jeszcze podpis ci potrzebny?

Przed wspaniałem mauzoleum rodziny Rotszyldów na cmentarzu frankfurckim stoi ubogi żydek i wzdycha:
— Ci ludzie sobie żyją!

Rozenstein przebiega przez ulicę i dostaje się pod auto. Nic mu się zresztą nie stało.
Leży przerażony na bruku i słyszy głos umykającego szofera:
— Uwaga!
— Co to znaczy uwaga? Czy pan jeszcze wraca?